środa, 10 lutego 2016

OBALAMY LIBERALNE MITY CZ. 1


Rozpoczynamy na naszym fanpage'u nowy cykl, pod takim tytułem jak wyżej. Za liberałami przemawia bowiem "wszystko" tzn. chora ideologia, medialne imperia oraz żołnierze "wolnego świata" czujnie pilnujący "demokracji" i "praw człowieka". Za nami przemawiają... fakty i liczby. I na tym się tu skupimy.
Grafika przedstawia tzw. koszty pracy, którymi liberałowie od lat nas straszą, tłumacząc, że to przyczyna naszych niskich zarobków. Że gdyby tylko obniżyć podatki to lada moment bylibyśmy na takim poziomie jak kraje starej Unii Europejskiej.
Co to są "koszty pracy"? To taki propagandowy termin sugerujący, że ludzie pracujący są "kosztami" dla pracodawcy, a więc pracodawca jest "dobrodziejem" który zatrudnia nas by ponosić koszty. Istny raj, prawda?


Ale zajrzyjmy do statystyk. "Koszty pracy" najwyższe są zazwyczaj tam gdzie... zarabia się najwięcej, gdzie jest niskie bezrobocie, gdzie opieka społeczna i usługi państwa działają dużo lepiej niż w Polsce.
Na szarym końcu w głównej tabeli widzimy Polskę i Węgry, a więc kraje należące do tej "gorszej" części Unii Europejskiej, kraje które przeszły transformację ustrojową pod dyktando neoliberalnych doktrynerów "schładzających" gospodarkę.
Załączyliśmy też statystyki dotyczące różnic między usługami, a przemysłem gdzie widać wyraźnie jak ogromne znaczenie ma ten ostatni sektor, np. w Niemczech, które są ostatnim krajem UE będącym na plus jeśli chodzi o eksport takich produktów. Tymczasem Polska jest na szarym końcu. Nasz przemysł praktycznie nie istnieje, a jesteśmy tylko tanią montownią obcych koncernów.
Reasumując, w międzynarodowym podziale dóbr, znaleźliśmy się po 26 latach "wolności" w ogonie.
Polecamy:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz